Posty

Wyświetlanie postów z 2019

Lochy i smoki - projekt druida

Obraz

Lochy i smoki - awatar dla mistrza gry

Obraz

Smok na ratunek duszy kaprala

Lojalność jest pierwszą lekcją, jakiej uczy się każdy żołnierz. Na szczęście to miał opanowane od najmłodszych lat. Nikt nie zdecydował się jednak powiedzieć mu jak bardzo to potrafi uzależnić. Jego starszy brat John zajmował się wszystkim odkąd tylko pamiętał. Organizacją, kontaktami, finansami. Maxwell po prostu cieszył się, że może mu służyć. Nigdy nie czuł się na równi z bratem, choć emocjonalnie nie posiadał ani jednej bliższej osoby. Był jego skarbem, jego idolem. Chciał go bronić, chciał mu służyć i robił to jak tylko mógł, a John odpłacał mu troską i dobrocią. Nic nie mogło ich rozdzielić, jedynie jednej kobiecie na ziemi udało się wyrządzić uszczerbek na ich relacji, a nawet i on nie był na tyle silny, żeby zniechęcić Maxwella do jego brata. Mówiono mu, że to małżeństwo polityczne, jednak już zawsze ściskało go serce, kiedy widział jak miłość jego życia jest obejmowana przez jego własnego brata. Dlatego też postanowił nie musieć patrzeć i skorzystał z najbliższej okazji. Oj

Kontynuując w duchu wychodzenia poza strefę komfortu

Obraz

Światło

Delikatne światło świeczki Migoczący uroczo płomyk Unikający dotyku ręki Pachnący jak odległy dobrobyt Jak z krypty, na wezwanie światła, Mrok ukrył rzeczy, których nigdy nie było Wszedł, zaplamił, wykrzywił podłogi Odbicie jego gniewu w ścianach się topi, I swoją sylwetką zniekształconą nad nim się schyla Czule. Jakby chciał szepnąć coś, poradzić Ale odsuwa się mierny, zgarbiony I tylko włosy gładzi, pilnując jego uśmiechu. Płomyczek delikatny, radosny Powoli gaśnie. Widać sen go zmorzył. Tej sytuacji zdaje się obcy Cień gęstniejący jakby wcale go nie obchodził

Przeszłość

Płomyki świec spokojnie dogasają, kiedy Iwan postanawia udać się do łóżka. Zdejmuje jedynie buty. Jest spokojny. Nie ma się czym martwić. W końcu jest sam. -Psst. Ostatnie cienie tańczą na ścianie, tuż przed nosem mężczyzny. Zamyka oczy. Musi być sam. Nie ma ich. Odeszli już wszyscy... Oprócz tych, których tu zakopał, zamurował... Oni chyba zostali. -Pssst. Zamknął oczy. Chcą, żeby spojrzał, zobaczył. Nie zrobi tego, nie odwróci się, nawet nie zerknie. Psst, przywołują, psst, spójrz, pssst, posłuchaj. Okna zamknięte, drzwi zaryglowane - odliczył w pamięci. Ciemność ogarnęła pokój mrokiem, jakiego jeszcze nie zaznał od... Nigdy nie było też takiej ciszy. Nie mógł wstać. Ostatnia iskierka opuściła knot. Coś szturcha go między łopatki. -Psst.

Dzień ze sobą

- Który to już raz? Trzeci? Czwarty? - spytał jakby od niechcenia wzmacniając uderzenia o dłoń. Obserwował jak mimowolnie kuli się i spina na dźwięk bata. Dobrze, przynajmniej jeden prawidłowy odruch - Kiedy do ciebie dotrze, że tu nie masz drugiej szansy? Cokolwiek nie zrobisz, na jakąkolwiek planetę nie pójdziesz, znajdę cię - gwałtownie zmienił kierunek swojego chodu, łapiąc za jego włosy i szarpnięciem podrywając jego głowę do góry by móc spojrzeć prosto w jego oczy - Czemu więc wciąż próbujesz? - przyglądał się jego twarzy. Pomimo tylu porażek, kar i ciągłego układania, wciąż widział w nim ten zacięty upór oraz wyzywające spojrzenie. Sprawiało to, że oprawca jeszcze bardziej chciał zobaczyć go całkowicie złamanego - Jeśli myślisz, że milczenie sprawi, że kara będzie mniej dotkliwa to zapewniam cię... - Spierdalaj. - Takiej odpowiedzi się nie spodziewał. Z impetem popchnął go w bok, zmuszając żeby podparł się otwartą dłonią po czym ustał na jednej z nich, tak że usłyszał chrupnięci

Do weny

Jak ja nienawidzę Mityczności twoich marzeń Ustać nie potrafię Gdy ich zdradziecki szept mąci pracę Obiecujesz zawsze Że z tobą zajdzie się dalej, że wystarczy tylko mieć wiarę I że niezbędna jesteś Zabierając cząstki mnie samej Więc teraz bez ciebie Bez splendoru Bez nieba rozpostartego na przestrzeni duszy Bez słów zaklętych w łzy Dziś Po prostu Jestem tylko ja W cieple lamp, przy pocieszającym uśmiechu gwiazd Stworzyłam I chociaż nigdy nie zachwyci, Tego dzieła nazwać nie można ozdobą Tu jest moja wartość A nigdy nie będę więcej niż sobą

Porażka gliny i nowy projekt

Obraz
Niestety, nie mogłam zapewnić glinie optymalnych warunków do schnięcia, więc zapowiadam nowy "największy projekt". Podczas gdy wszystkie poprzednie skupiały się na nowych umiejętnościach, tym razem zamierzam doskonalić te już poznane. Zamierzam wzmocnić szczególnie kompozycję (a jednocześnie tła, ponieważ zawsze ich unikałam) oraz popracować nad teorią kolorów. Wykonany będzie na płótnie 50x70

Glina

Obraz
Największe wyzwanie do tej pory. Pracuję na drucianym szkielecie, jednak okazuje się on niewystarczający. Kolejny raz dostałam nauczkę, że powinnam dowiadywać się o teorii przed działaniem.

Tusz

Obraz
Precyzja i mrok tuszu wydawały mi się odpowiednie do równie mrocznego scenariusza

Fanart - Sławek z G. F. Darwin

Obraz
Markery spodobały mi się na tyle, że postanowiłam dać im drugą szansę.

Piewsze szycie

Obraz
Moja ulubiona kreacja do tej pory. Pluszak zrobiony na podstawie Kanny z Kobayashi-san Chi no Maid Dragon. Prezent dla przyjaciela.

Test akryli

Obraz

Pasterka gwiazd

Obraz
Jak obiecałam - pierwsze próby z urodzinowymi markerami alkoholowymi. Bardzo widocznym jest moje zamiłowanie do farb, po próbowałam tworzyć przejścia w ten sam sposób, co przy nich, co widać szczególnie w ciemniejszych częściach tła - jest duży kontrast, cieniowanie wydaje się "poszarpane", jednak jak na pierwszy raz jestem wyjątkowo zadowolona!

Zmiany!

Obraz
Z okazji urodzin dostałam od przyjaciółki zestaw profesjonalnych markerów. To wydarzenie przypomniało mi o tym, jak wiele przyborów czeka na mnie w szafkach i o spróbowaniu jak wielu marzyłam. Dzisiaj jeszcze coś z mojej strefy komfortu (dość często pojawiały się tutaj moje malunki akwarelowe), a później mam nadzieję na tworzenie rzeczy bardziej "eksperymentalnych".

10. Żyć czy przeżyć

Dość niespodziewanie się zdrajca pojawia Lecz dzięki mym radom to ty przechytrzysz drania Działają pułapki chodź dużo czekania Do szczerego zmusić go lepiej wyznania Wtedy już wiadomo co czynić należy Wiem że pragniesz zemsty Bądźmy z sobą szczerzy Jednakże opanuj okrutne zapędy Droga do pełnienia nie przebiega tędy Poczekaj na szansę nie będąc kapryśnym i odnajdź Brutusa w swym nędznym umyśle W najsłabszy punkt wbij sztylet I teraz twego szczęścia nadeszły chwile Dziękuj Bogu, nie ma na co czekać Że na swe podobieństwo ulepił człowieka
Obraz

9. Gdzie jestem?

Hej Szukam cię Od Właściwie Od Nie wiem I Potrzebuję cię Choć O tym Nie chcę wiedzieć I tak Sama w sobie Idąc przed siebie Zapadam się W Tobie I ja wiem Wiem Że do głowy iść Za Późno Ale sama Wbrew sobie Wierzę I myślę Czy przestaniemy być lustrem?

8. Kim jestem?

Byliśmy bronią. Krew, która spływała po moim policzku, mieszała się z łzami. Mógłbym z Tobą negocjować, mógłbym cię pokonać, mógłbym cię tylko unieszkodliwić. Ale ja nie byłem egzekutorem mojej woli. Mój pan chciał Twojej śmierci. Dobrze wiesz jak to jest. Ty też masz pieczęć.  Pamiętasz w ogóle, dlaczego?  Skąd przyszedł pomysł, że bezwarunkowe oddanie będzie jakkolwiek dobre? Wtedy. Dokładnie... Wtedy.  Kim byliśmy? Ty już wtedy wiedziałaś co zrobisz, kim się staniesz. Ja, sam nie mając planu, miałem służyć. Więc dlaczego?  Dlaczego stoimy teraz twarzą w twarz? Jakim cudem mogę być tego warty? Stoimy twarzą w twarz i ja... Jak ja mam być twym sędzią, kiedy ty jesteś moją królową?  Zabić.  Tak brzmiał mój rozkaz. Próbuję odrzucić broń, jednak ta na złość trzyma się dłoni. Patrzę na twoje rany. To ja je zadałem...? Nawet opóźnić nie mogę tej szaleńczej maszyny... Dziwią Cię moje łzy. Ty nie wiesz. Jako taki mam już na zawsze zostać w Twojej pamięci? Ty była
Obraz
Obraz

7. Król Sprawiedliwości cz. 2

Oczywiście, że zasadzanie się w pojedynkę na tak strzeżony statek byłoby co najmniej głupstwem. Właśnie dlatego to zrobiła. Będąc zatopiona w swym marzeniu nie zważała na ryzyko, a jedyne co musiała zrobić, to pomóc jej pirackim braciom uciec z ich cel... Niektórzy zostali, a dla niektórych ląd oferował więcej mądrości od morza.Wzruszyła na to ramionami i pozwoliła im iść w swoją stronę. Tak długo, jak miała na tyle ludzi, żeby wyruszyć było dobrze. Specjalnie przeciągała tę chwilę. Jeszcze troszkę... Sekunda... O! Zobaczyła jego blond czuprynę w momencie, kiedy czas był już pewien, że już nie może mu bardziej zajść za skórę. Mężczyzna był w tym momencie mieszanką wściekłości, zdziwienia i... Zachwytu. Desperacko biegnąc po pomoście za statkiem starał się uchwycić jej twarz. Czy to naprawdę ona? W odpowiedzi uniosła w górę jego własny kapelusz, który do tej pory spoczywał na sterze i pomachała nim z dumą w jego stronę wytykając mu jednocześnie język. Nie potrafił powstrzymać uśm