Niestety, nie mogłam zapewnić glinie optymalnych warunków do schnięcia, więc zapowiadam nowy "największy projekt". Podczas gdy wszystkie poprzednie skupiały się na nowych umiejętnościach, tym razem zamierzam doskonalić te już poznane. Zamierzam wzmocnić szczególnie kompozycję (a jednocześnie tła, ponieważ zawsze ich unikałam) oraz popracować nad teorią kolorów. Wykonany będzie na płótnie 50x70
Delikatne światło świeczki Migoczący uroczo płomyk Unikający dotyku ręki Pachnący jak odległy dobrobyt Jak z krypty, na wezwanie światła, Mrok ukrył rzeczy, których nigdy nie było Wszedł, zaplamił, wykrzywił podłogi Odbicie jego gniewu w ścianach się topi, I swoją sylwetką zniekształconą nad nim się schyla Czule. Jakby chciał szepnąć coś, poradzić Ale odsuwa się mierny, zgarbiony I tylko włosy gładzi, pilnując jego uśmiechu. Płomyczek delikatny, radosny Powoli gaśnie. Widać sen go zmorzył. Tej sytuacji zdaje się obcy Cień gęstniejący jakby wcale go nie obchodził
Lojalność jest pierwszą lekcją, jakiej uczy się każdy żołnierz. Na szczęście to miał opanowane od najmłodszych lat. Nikt nie zdecydował się jednak powiedzieć mu jak bardzo to potrafi uzależnić. Jego starszy brat John zajmował się wszystkim odkąd tylko pamiętał. Organizacją, kontaktami, finansami. Maxwell po prostu cieszył się, że może mu służyć. Nigdy nie czuł się na równi z bratem, choć emocjonalnie nie posiadał ani jednej bliższej osoby. Był jego skarbem, jego idolem. Chciał go bronić, chciał mu służyć i robił to jak tylko mógł, a John odpłacał mu troską i dobrocią. Nic nie mogło ich rozdzielić, jedynie jednej kobiecie na ziemi udało się wyrządzić uszczerbek na ich relacji, a nawet i on nie był na tyle silny, żeby zniechęcić Maxwella do jego brata. Mówiono mu, że to małżeństwo polityczne, jednak już zawsze ściskało go serce, kiedy widział jak miłość jego życia jest obejmowana przez jego własnego brata. Dlatego też postanowił nie musieć patrzeć i skorzystał z najbliższej okazji. Oj
Komentarze
Prześlij komentarz