Posty

Wyświetlanie postów z 2018

6. Rzeczywistości

Cokolwiek się nie działo, zawsze miała jednego przyjaciela. Wierzyła, że gwiazda, której widok kładł ją co noc do snu, była jej opiekunem. Gwiazda znała jej największe sekrety, a w zamian za to, co noc dzieliła się z nią coraz to nowymi marzeniami. Dziewczyna znała jej świat. Jej wspaniały świat, który stale się zmieniał, a ona chciała widzieć więcej. Im bliżej niej była, tym realniejsza się zdawała. Robiła wszystko , żeby poznać coraz więcej astralnych sekretów. Często spała w polu, żeby nic nie mogło stanąć między nią, a niebem. Często wspinała się na dach, żeby mogła słyszeć jej głos jeszcze wyraźniej. A o czym szeptały sobie w tej wieczornej tajemnicy? O dalekich krainach, o wielkim smutku, o dzielnych piratach, o płaczących duchach. Nie było płaszczyzny, której by razem nie przemierzyły. Ona i jej gwiazda. Ramię w ramię, dłoń w dłoń. Nie byłoby jednak prawdą powiedzieć, że absolutnie wszystko w tym gwiezdnym świecie się zmieniało. Zawsze był tam on. Jej najlepszy przyjaciel. To

5. I wtedy...

Witaj. Niech ci Bóg błogosławi, Kobieto Kruczej Przysięgi. Dokładnie wiesz, kim jesteś, a ja wiem, że to czytasz. Znajdujesz mnie zawsze, więc odnajdź mnie znowu. Tę noc, której ognista dłoń dała ci pierwszą koronę, tę noc, której niebo jakby zgasło, tę noc, której suknię przybrałaś, tę noc musisz zapomnieć. Dobrze wiem, że to co widzisz nie jest tym, co znasz. Dlatego ukryłem pod tymi słowami moją duszę. Teraz jestem u twego boku. Nie lękaj się. Potrzebuję cię. Kiedy słońce spotkało księżyc, ruszyłem na poszukiwania gwiazd, lecz kompas, który mnie prowadził, zabierał mnie do zła. Tak bardzo chciałem uciec, tak bardzo już pomogłaś. I znów jestem tu... Innym "tu", niż za każdym razem. Ani szczypty czerni, jednak daleko od blasku. Przyzwyczajony do mroku nie zdawałem sobie sprawy z istnienia szarości, jednak im dłużej poznaję coraz to inne odcienie, tym bardziej rozumiem, dlaczego nigdy nie zostawałaś długo w jednym miejscu. Nigdy nie byłem pewien i nigdy też nie będę,
Obraz

4. Ostatnia droga

Obraz
Szła w ciszy. Jej oczy zawieszone były w przestrzeni gdzieś, hen daleko. Nie wzruszał jej płacz, nie zwracała uwagi na krzyki. Dopiero, gdy płatki uleciały z jej wieńca wiedziała, że to właśnie jej kolej, żeby interweniować. Bogowie zawiedli tą małą duszyczkę za życia, więc ona nie mogła dać zawieść jej poraz drugi. -Mamo! - zapłakala dziewczynka, której nikt już nie miał prawa zobaczyć. Kobieta łagodnie wzięła ją za rękę i odprowadziła w kierunku zapomnienia. "Przepraszam!" - krzyczał mężczyzna w myślach za każdym razem, kiedy tylko odważył się wydobyć z siebie dźwięk. To miała być noc z przyjaciółmi. Tak bardzo żałował, że nie został w domu... Ale tam zastać mógł jedynie ten prześladujący go dźwięk. Bum bum. Bum bum. Istnieje tylko jedna droga, żeby się go pozbyć. Myśl o niej sprawiła, że osunął się w głąb siebie. Wydawało się, jakby cały świat zrobił krok w tył, aby uniknąć kontaktu z kimś takim jak on. W jednej chwili twarze wszystkich zniknęły za kurtyną jego stra

3. Złodziej światła

Siedziałam w domu. Jak zwykle. Nie był to już nasz dom, chociaż tak bardzo podobny. Było tak okropnie pusto... Siedziałam na środku pokoju, a ściany zdawały się rozciągać w nieskończoność. Próbowałam zignorować wszechobecną wolną przestrzeń skupiając się na grze. Potem do pracy. Do domu. Grać. Spać. Dzień w dzień. Aż w końcu cisza stała się tak przygnębiająca, że postanowiłam zapytać: -Pamiętasz go? Zaśmiała się w odpowiedzi. -Czy wiesz gdzie jest? Ściskała moje wnętrzności, napierała ze wszystkich stron, miażdżyła mnie swoją dominacją. Aż w końcu przemówiła. -On? - rozbrzmiało nagle gdzieś w zawiesinach przestrzeni. Chciałam krzyczeć. Chciałam powiedzieć jak uratował moje życie, jak pocieszał mnie, kiedy nie było nikogo. Był ze mną nawet, kiedy nie wiedziałam kim jest. Ale nie mogłam wydobyć z siebie dźwięku. Spłoszyłabym ją. -On... - zawahała się po długiej przerwie, jakby żałowała, że w ogóle się odezwała. - On wróci. Uciekła, a ja padłam pod ciężarem wolności. Na szc

2. Król Sprawiedliwości cz. 1

Przegrała. Każdy wypływający na morze, musiał najpierw przyznać mu jego wyższość. Nie była jego panią, nie była władczynią. Nie miała kontroli nawet nad własnym życiem. Chociaż właśnie tym razem próbowała ją odzyskać. Nie pozwolono jej brać udziału w wyprawie, więc postanowiła włamać się na własny statek. I teraz opadała na dno. Nie miała siły być zła. Wiedząc, że to może zadecydowało, zamknęła oczy i podziękowała mu najserdeczniej za bycie świetnym materiałem do marzeń. Krzyk, zgrzyt, brzdęk. Fala rozkazów, nawałnica kroków. Statek. Nie podniosła się od razu. Pozwoliła, aby Zmysły powiedziały jej więcej. Szeptały do niej Miękkość, Rześkość i Ciepło, a robiły to tak, że miała ochotę wtopić się w uścisk, jakim ją obdarzały i choćby na chwilę stać się jedną z nich. Wiedziała, że nie może. Zebrała wszystkie swoje siły, żeby dołączył do nich Wzrok. Sposób, w jaki srebrzyste światło znajdywało swoje miejsce pośród zieleni obserwujących ją oczu działał niemal uspokajająco. Dopie

1. Mężczyzna i bogini

Kiedyś, kiedy nie było jeszcze ludzi, na świecie panowali bogowie. Każdy to wie, a przynajmniej przeczuwa. Ale czy wiadomo, gdzie skrywają się dziś? Piękna Tyoril, bogini miłości istnieje jedynie w świecie pomiędzy materią a duszą. Mówi się, że gdy umysł staje się jednym z naturą, a strumień myśli tańczy swobodnie w nurcie wszechświata jak liść na wietrze, to ta właśnie bogini złoży na nim pieczęć swego pocałunku. Niewielu jednak wie, że to przekonanie wzięło się z faktu, że ona sama jest liściem. Każdym liściem i każdym drzewem. Jest zarówno ich opiekunką, jak i duszą. Jest teraz, ale zaczynała zupełnie inaczej. To jest właśnie jej historia. Kiedy ból był nie do zniesienia, kiedy Samotność brała górę nad resztą demonów, kiedy dla kogoś mizerne życie okazywało się niewystarczające, udawał się na poszukiwania tej, która samą obecnością pozwalała zapomnieć o trudach. Wielu śmiertelników faktycznie doświadczyło tego spotkania, jednak każdy z nich wracał jako szaleniec. Dotyk bogini, co